Rozmiar czcionki:
A
A
A
Kontrast:
a
a
a
a

​Warto mieć tutora

Jak pomóc dzieciom, by lepiej poczuły się w szkole? Wystarczy mieć starszego kolegę czy koleżankę, którzy potrafią wesprzeć młodszego. I nauczyciela, który lubi swoją pracę i chce dla swoich podopiecznych czegoś więcej.

Monika Szubrycht: Skąd się wziął pomysł na wasz nowy projekt? Czy Wolontariat Koleżeński "Mary i Max" sprawił, że chciałyście się zająć młodszymi niż nastolatki dziećmi?

Kinga Wojaczek: Faktycznie, wszystko zaczęło się od Wolontariatu Koleżeńskiego "Mary i Max". Jest on dla osób, które ukończyły 14 lat. Aktualnie organizujemy go w czterech miastach: w Warszawie, Łodzi, Białymstoku i Częstochowie, wcześniej był też w innych miejscach. Miałyśmy dwa motywatory, które sprawiły, że zajęliśmy się szkołami. Pierwszy, to wiek naszych uczestników. Zgłasza się do nas coraz więcej rodziców, którzy pytają, czy mogą swojego dziewięcio-, dziesięciolatka do nas zapisać, bo podoba im się ten program, a dziecko nie ma żadnych kolegów, ani przyjaciół, więc bardzo by chcieli, żebyśmy spróbowali też zrobić coś z młodszymi dziećmi. Jednak program, który realizujemy nie nadaje się do pracy z młodszymi dziećmi, bo jest to wolontariat długoterminowy. Nie znaleźlibyśmy rówieśników w tym wieku, którzy mogliby się spotykać poza placówką, bo taka jest idea wolontariatu koleżeńskiego. Nie byłoby to ani bezpieczne, ani nie wzięlibyśmy za to odpowiedzialności, ale przede wszystkim wolontariat koleżeński jest za długi. Osiem miesięcy dla dziesięcio-, dwunastolatka to jest niewyobrażalny czas. To była więc nasza pierwsza motywacja, żeby stworzyć coś dla młodszej grupy wiekowej, bo zapotrzebowanie było duże.

- Druga sprawa to zasięg. Wolontariat Koleżeński jest mocno ograniczony do naszych możliwości kadrowych, opiera się na systemie pozaszkolnym, gdzie nasi psychologowie opiekują się parami, rekrutują je. Wszystko dzieje się poza szkołą, czyli poza systemem, który mógłby to obsłużyć i bardzo trudno jest nam upowszechniać ten program w Polsce, bo system finansowania nie uwzględnia tego typu programów. Od jakiegoś czasu próbujemy przekonywać grantodawców do tego, że to też są formy terapeutyczne, które mogą się sprawdzać i które dobrze, żeby były uwzględniane. Na przykład PFRON, do niedawna nasz główny grantodawca, póki co, nie chce uwzględnić tego typu wsparcia w programach, w ramach których zapewnia się organizacjom wieloletnie umowy finansowe. W związku z tym jesteśmy skazani na to, żeby co roku pisać kolejny grant i co roku nie wiemy, czy dostaniemy finansowanie. Jako twórcy tego programu mamy cały czas zapał, żeby o niego walczyć, natomiast nie oczekujemy już, że przekonamy inne organizacje do tego, że warto co roku przechodzić cały proces. 

Wydawać by się mogło, że nie musicie nikogo przekonywać, skoro wyniki badań prowadzonych na świecie jednoznacznie pokazują, że dzieci które są wspierane przez inne dzieci lepiej się rozwijają i szybciej wyrównują deficyty, niż te, z którymi pracują dorośli, prowadząc terapię...

- Tu nawet nie chodzi o przekonywanie co do skuteczności, bo badań naukowych w tym obszarze jest bardzo dużo i wiemy, że takie programy jak befriending, budding, mentoring czy tutoring, które w literaturze anglojęzycznej pojawiają się też pod zbiorczą nazwą peer mediated intervention (PMI), działają.  Skuteczność jest, ale system finasowania nie za bardzo rozumie, że można pracować nie jeden na jeden, terapeuta - podopieczny, czy osoba wspierana, tylko że można inwestować pieniądze na przykład w szkolenie wolontariuszy czy superwizowanie ich. Te pieniądze nie idą więc wprost na tę osobę w spektrum autyzmu - w takim myśleniu pefronowskim czy innych grantodawców, tylko idą na wsparcie tych osób, które później wspierają więc to jest bardziej skomplikowane, wymyka się prostemu myśleniu o tym, jak system wsparcia powinien wyglądać. 

Skomplikowane na pierwszy rzut oka, ale w gruncie rzeczy bardzo proste, bo korzystają dwie osoby, czyli ten, który jest wolontariuszem, bo zostaje przeszkolony, nabywa pewne kompetencje i umiejętności, być może w przyszłości wybierze taki zawód i ten, który jest wspierany.   

- Tak, taki wolontariat rozwija postawy obywatelskie, rozwija świadomość, że jesteśmy różni, pozwala nam wychodzić z naszych baniek. Gdzie dzisiejsza młodzież ma szansę poznać osoby, które żyją w innych środowiskach, mają być może inny światopogląd, jak nie na jakichś wolontariatach, w miejscach, które nie są stworzone z ludzi, których na co dzień spotykają. Wychodzenie poza bańki, szczególnie, jak się jest młodym człowiekiem, jest bardzo ważne.

- Wracając do naszej motywacji - chciałyśmy stworzyć coś takiego, co będzie jednak łatwiejsze do zaimplementowania i możliwe też do wykorzystania w pracy z młodszymi osobami w spektrum, dlatego zdecydowałyśmy się na szkołę. Program został stworzony przeze mnie i Anię Droś, która jest szkolną psycholożką, więc znała specyfikę funkcjonowania szkoły od podszewki, wiedziała, co jest możliwe, a co nie jest możliwe w szkole. Nie jest więc tak, że wymyśliłyśmy program, który świetnie by się sprawdził w świecie idealnym, tylko ten program był szyty konkretnie pod warunki  polskiej szkoły.

- Oczywiście nie jest też tak, że bardzo łatwo go do szkoły wprowadzić, bo on też wymaga pewnej gimnastyki, pewnego wysiłku, żeby tego typu interwencję zawrzeć w IPETach szkolnych i arkuszu organizacji pracy szkoły natomiast jeżeli się chce, to da się to zrobić. W podręczniku, który został wydany do tego programu przygotowałyśmy wskazówki dla dyrektorów szkół, łącznie z konkretnymi tekstami, które można zawrzeć we wnioskach do organów prowadzących, starając się o przyznanie dodatkowych godzin na pracę. To jest program, który ma być możliwy do zaimplementowania w szkołach publicznych w całej Polsce.  

I jest on darmowy? 

- Tak, jest zupełnie darmowy i dostępny w internecie na stronie www.tutoringkolezenski.pl. Program został stworzony ze środków publicznych, unijnych, w ramach inkubatora innowacji społecznych. Zależy nam na tym, żeby poszedł w świat, żeby przyzwyczaić polskiego odbiorcę, nauczyciela do tego, że można też w ten sposób pracować z osobami w spektrum autyzmu. Podręcznik ma 200 stron, co może nie jest zachęcające, więc starałyśmy się przetworzyć ten materiał w taki sposób, żeby nie trzeba było dużo czasu z nim spędzić, więc stworzyłyśmy e-learning. Składa się on z sześciu lekcji i jest podzielony na etapy. Przejście przez e-learning zajmuje maksymalnie godzinę - to jest kilka krótkich lekcji, filmików, plus interaktywnych materiałów, dzięki którym można się zorientować na czym ten program polega, ale też odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest możliwy do wprowadzenia w mojej szkole. 

Zatem, jeśli  jestem wychowawczynią IV klasy, gdzie uczęszcza dwoje uczniów w spektrum autyzmu i dowiedziałam się na konferencji o waszym programie, to co mam zrobić, żeby go pozyskać? Jak przekonać dyrekcję, że jest wartościowy? Proszę podpowiedzieć, jak zrobić to krok po kroku.

- Myślę, że w pierwszej kolejności najlepiej wejść na stronę www.tutoringkolezenski.pl i znaleźć chwilkę, albo kilka chwil, żeby przejść przez e-learning, żeby dokładnie zrozumieć, jak ten program jest skonstruowany. Jeżeli stwierdzimy, że to jest coś, w co chcemy zainwestować swój czas, mamy takie możliwości - to dobrze w pierwszej kolejności zgłosić się do dyrekcji i powiedzieć o pomyśle wprowadzenia innowacji do szkoły. Można skorzystać z materiałów, które zawarłyśmy na stronie i pójść do dyrekcji z tymi właśnie gotowymi, wydrukowanymi materiałami. Następnie trzeba uzyskać zgodę rady pedagogicznej na przeprowadzenie innowacji w szkole, więc po uzyskaniu zgody dyrekcji trzeba przedstawić program pozostałym pracownikom. Jeżeli jest zielone światło, powinniśmy zacząć rekrutację.

Powinna ona zacząć się do tego, że wyłaniamy uczniów, którzy wydaje nam się, że mogliby skorzystać z tego programu. Przedstawiamy program rodzicom tych dzieci i wspólnie ustalamy czy program jest dla nich odpowiedni. Możemy też porozmawiać z wychowawcą z poprzedniego etapu edukacji, jeżeli to jest potrzebne, żeby jeszcze lepiej poznać potrzeby ucznia. Przygotowałyśmy zresztą konspekty takich rozmów, żeby podpowiedzieć od razu nauczycielowi, na co zwrócić uwagę.

- To nie jest program, który sprawdzi się dla wszystkich dzieci, bo nie wszystkie dzieci w spektrum autyzmu potrzebują tego typu wsparcia. To jest program dla dzieci, które są samotne na przerwach, które czują się zagubione w szkole, albo mogą być zagrożone nękaniem lub są aktualnie prześladowane przez rówieśników. Jeżeli stwierdzimy, że ci uczniowie mogliby z tego skorzystać i co więcej - chcą wziąć udział w takim programie, to wtedy jest czas na to, żeby wybrać odpowiednich kandydatów na tutorów. My proponujemy, żeby nauczyciel ich wybrał, żeby nie prowadzić rekrutacji ogólnej pytając: "kto by chciał być", tylko żeby wytypować uczniów, którzy są odpowiedzialni, którym można by powierzyć takie zadanie. Jak takich uczniów znajdziemy, to także prowadzimy z nimi rozmowy - wywiady, dzięki którym możemy trochę lepiej poznać ich motywację czy też przedstawić im na czym polega program.

- Jak uda nam się zebrać grupę - optymalnie jest od trzech do pięciu par - to wtedy możemy rozpocząć spotkania grupowe wprowadzające dla tutorów i uczestników, bo program poza indywidualnymi spotkaniami uczestnika z tutorem, zakłada też sześć spotkań grupowych. Najważniejsze w programie są jednak spotkania tutora z uczestnikiem, które odbywają się w czasie przerwy. Na tych spotkaniach uczniowie wykonują wyzwania. W sumie mają do wykonania 16 zadań, którym towarzyszy historia Sola, międzygalaktycznego podróżnika, któremu uczniowie pomagają naprawić statek, którym nasz bohater podróżował zanim spadł na Ziemię.

- Nie jest tak, że program trzeba robić dokładnie w ten sposób, w jaki go wymyśliłyśmy i przetestowałyśmy. Można brać z niego elementy i po swojemu układać.

Co da mi ten program jako nauczycielowi? Co ma dać moim uczniom w spektrum autyzmu i ich rówieśnikom?

- Dla nauczyciela jest to przede wszystkim nowe narzędzie do pracy z uczniem. Coś, co może być rozwiązaniem dla ucznia, który do tej pory czuł się zagubiony lub odrzucony. Dla ucznia w spektrum autyzmu jest to też szansa na lepsze poznanie otoczenia szkolnego, innych nauczycieli, miejsc, oswojenie się z przejściem do IV klasy, ale też możliwość poznania innych uczniów, szczególnie tych w spektrum autyzmu, więc nawiązanie sieci znajomości. Poza tym młody człowiek otrzymuje wsparcie w postaci starszego kolegi lub koleżanki, którzy mogą być ochroną na przyszłość przed nękaniem. Dla tutora to jest możliwość sprawdzenia się w nowej roli, wzięcia odpowiedzialności za kogoś młodszego, ale też poszerzenia swoich horyzontów i poczucia się po prostu przydatnym i kimś ważnym dla młodszego kolegi lub koleżanki. 

Dla mnie jako nauczyciela - większe bezpieczeństwo w szkole, bo przecież doskonale wiemy, że to co dorośli widzą na przerwach czy lekcjach, to tylko wierzchołek góry lodowej. W szkołach ciągle dochodzi do aktów przemocy, tylko często nauczyciele nie wiedzą o niej.  

- Tu mamy możliwość realnego wprowadzenia osób, które będą czuwały. Czasami z pozycji nauczyciela ciężko dowiedzieć się, co się dzieje w szatni, w toalecie, w internecie. Z pozycji ucznia jest łatwiej. 

Program trwa sześć tygodni? 

- Tak, same spotkania uczestnika z tutorem trwają cztery tygodnie. My proponujemy, żeby całość zaplanować na okres około sześciu tygodni, z czego pierwsze dwa przeznaczamy na rekrutację i spotkania wprowadzające. Na rozpoczęcie programu u siebie w szkole dobrym momentem jest październik ewentualnie listopad, bo to jest czas, kiedy wrześniowy chaos mija, ale wciąż jeszcze nie za dobrze znamy swoje otoczenie, więc można wtedy zacząć. Ważne jest też to, że program ten można sobie swobodnie dopasowywać do potrzeb innych uczniów. Może na przykład bardzo dobrze sprawdzić się w przypadku dzieci ukraińskich, dla których otoczenie szkolne jest zupełnie nowe, które też mają na początku trudność z nawiązywaniem relacji, bo nikogo nie znają, co może być problemem dla takich dzieci. Program wtedy trzeba modyfikować, ale jest możliwy do adaptacji i jeżeli ktoś miałby pomysł na kolejne wyzwania, czy konspekty spotkań grupowych lub inne urozmaicenia, to jesteśmy też otwarte na to, żeby rozwijać go i wprowadzać kolejne moduły.