Niemal każdy z nas miał sen, w którym nie mógł czegoś powiedzieć, zawołać kogoś lub krzyknąć. "Co za ulga!" - myślimy po obudzeniu się z koszmaru - "Mogę mówić". Przywołanie takiego wspomnienia pozwoli nam lepiej zrozumieć osoby z mutyzmem wybiórczym.
Rodzic, którego dziecko dostało diagnozę mutyzmu wybiórczego, a także wychowawca przedszkolny nauczyciel czy terapeuta mający pod opieką takiego ucznia, powinien sięgnąć po książkę Carla Suttona i Cheryl Forrester pt. "Mutyzm wybiórczy. Własnymi słowami". Powiedzieć, że jest to kopalnia wiedzy na temat tego zaburzenia, to nic nie powiedzieć. Publikacja nie jest naukowym poradnikiem, który czyta się bez emocji, ale poruszającą opowieścią, gdzie bohaterowie relacjonują własne przeżycia, mówią o tym, z czym musieli się mierzyć w dzieciństwie, czasie dorastania i w dorosłości.
Książka składa się nie tylko z opowieści osób z MW (skrót od mutyzmu wybiórczego). Tu o problemach dzieci opowiadają też ich rodzice, nauczyciele czy terapeuci. Wszystko po to, by móc bardziej wnikliwie spojrzeć na temat. A nie jest on bynajmniej prosty.
Najprościej mutyzm wybiórczy można zdefiniować jako zaburzenie lękowe, które powoduje fobię komunikacyjną. Osoba z MW potrafi mówić, ale nie może wydobyć z siebie głosu, jakby czuła wewnętrzy przymus milczenia.
MW diagnozuje się najczęściej między piątym a ósmym rokiem życia, przy czym często u dzieci w wieku przedszkolnym szuka się wytłumaczenia braków komunikacyjnych zrzucając milczenie na karb nieśmiałości czy większej od przeciętnej wstydliwości. Dopiero gdy dziecko idzie do szkoły okazuje się, że lęk przed mówieniem nasila się tak bardzo, że nie jest ono w stanie odnaleźć swojego miejca w grupie rówieśniczej, a nierzadko nie może liczyć na zrozumienie wśród dorosłych.
Mutyzm wybiórczy ma wiele twarzy. Nie zawsze szkolne mury zamykają dziecko w milczeniu. Czasem jest tak, że nie mówi ono w domu, albo w obecności jednej, konkretnej osoby - na przykład dziadka, cioci czy sąsiadki. Często dzieci i młodzi ludzie, tworzą sobie różnego rodzaju zasady, które biorą się z lęków przed konkretnymi ludźmi. Milczą więc przy nich, niezależnie od stopnia pokrewieństwa czy nacisków otoczenia, by powiedzieć chociaż słowo. Sutton obala twierdzenie, że zaburzenie ujawnia się tylko w szkole.
Autorzy rozprawiają się w książce z wieloma mitami dotyczącymi MW. Jednym z nim jest twierdzenie, że mutyzm wybiórczy dotyczy tylko dzieci. "Z moich badań wynika, że u osób, u których MW utrzymuje się w dorosłości, najostrzej przejawia się w wieku dwudziestu paru lat, chociaż niektóre osoby przyznają się do poważnych lub nawet całkowitych trudności z wysławianiem się i kontaktami społecznymi nawet po pięćdziesiątce" - pisze Carl Sutton.
Dawniej uważano, że mutyzm wybiórczy pojawia się na skutek molestowania seksualnego, maltretowania czy zaniedbań rodzicielskich, co jest wierutną bzdurą. Niestety, stereotyp po dziś dzień odbija się echem, szkodząc najbardziej tym, którzy wsparcia potrzebują.
MW jest zaburzeniem lękowym, nietrudno zatem się domyślić, że doświadczenia wywołujące lęk potęgują zaburzenie. "To właśnie różnego rodzaju życiowe traumy, takie jak zmiana miejsca zamieszkania, konflikt lub rozwód rodziców, choroba psychiczna rodzica, strata bliskiej osoby, nękanie, wstyd, poczucie inności, wzmacniają MW u dzieci i młodzieży" - pisze autor. Sutton tłumaczy:
"Mutyzm wybiórczy to dość niefortunna nazwa. Wolałbym, by zaburzenie to było znane jako "mutyzm sytuacyjny", ponieważ czynnikiem sprawczym jest w nim określona sytuacja. U niektórych osób reakcje lękowe pojawiają się w każdej sytuacji, więc tak naprawdę ich MW przestaje być sytuacyjny".
Czytaj więcej: Kiedy milczenie nie jest złotem
Historie opisane w książce uświadamiają czytelnikom skomplikowane zawiłości zaburzenia, ale też zwiększą wiedzę na temat mutyzmu wybiórczego. Wierzę też, że zwiększą empatię, by osobom borykającym się z mutyzmem wybiórczym choć trochę łatwiej żyło się w świecie, w którym mówi się tak dużo, że głos innych często nie ma prawa się przebić, a co dopiero milczenie.
Monika Szubrycht