Rozmiar czcionki:
A
A
A
Kontrast:
a
a
a
a

Grupa wsparcia: Czasem więcej niż rodzina

Czym jest grupa wsparcia? Jak bardzo różni się od grupy terapeutycznej? Czy na spotkaniach uczestniczy płaczą, nużąc się w swoim nieszczęściu? A może wręcz przeciwnie - dobrze się bawią?

- Nie było mnie. Przestałam istnieć. Przez kilka lat tylko ja zajmowałam się moim niepełnosprawnym synem i poświęcałam na to tak dużo czasu i energii, że zapomniałam, że żyję - mówi  matka mężczyzny z autyzmem z dużego polskiego miasta. - Gdy czekałam na niego na korytarzu w poradni, podeszła pani psycholog i powiedziała, że mają spotkania dla rodziców i jeśli chcę, mogę w nich uczestniczyć. Uśmiechnęłam się, podziękowałam i pomyślałam: "nigdy w życiu". Na co dzień mam piekło rehabilitacji i jeszcze będę łazić, i o tym piekle opowiadać obcym ludziom. W sumie nie wiem, dlaczego poszłam. Chyba bałam się, że syn nie dostanie dodatkowych zajęć, jak nie będę zaangażowana.

Moja rozmówczyni chce pozostać anonimowa, bo do grupy wsparcia trafiła wiele lat temu, nie pamięta nawet ludzi, którzy w niej byli, nie chce, by ktoś miał pretensje, że wyciąga na światło dzienne coś, co działo się za zamkniętymi drzwiami. Podkreśla, że dekadę wcześniej grupy wsparcia nie były tak popularne jak teraz, stąd jej ówczesny brak wiedzy na temat tego, czego może się spodziewać na spotkaniach.

Jak ocenia swoje uczestnictwo w grupie z perspektywy czasu?

- Niechciana decyzja, żeby tam iść, była jedną z najlepszych jakie podjęłam w życiu. Byłam zaskoczona, bo nie mówiłyśmy o dzieciach, ale głównie o sobie. Nagle okazało się, że nie jesteśmy przegranymi matkami "zepsutych" dzieci, ale że mamy swoje zainteresowania, talenty, coś potrafimy. Uświadomiłam sobie, że jestem OSOBĄ - proszę napisać to dużymi literami. Jestem odrębną jednostką, nie przyszytą do swojego dziecka kobietą. To było wyzwalające. Odzyskałam siebie.

Grupa wsparcia? A może terapeutyczna?

- W grupie wsparcia są ludzie, których łączy wspólny kłopot, ale ten kłopot nie jest chorobą. Przychodzą do niej ludzie zdrowi psychicznie, którzy doświadczają poczucia osamotnienia, wyobcowania, w związku z sytuacją w jakiej się znajdują, z sytuacją kryzysową. Na przykład: mają dziecko z niepełnosprawnością, albo są w trakcie choroby, ale nie jest to choroba związana z psychiką - tłumaczy Beata Chrzanowska-Pietraszuk, pedagożka specjalna, psycholożka, psychoterapeutka systemowa, która jest także Konsultantką Transkulturowej Psychoterapii Pozytywnej osób w spektrum autyzmu.

Specjalistka tłumaczy też, że grupy wsparcia nie są z założenia grupami leczącymi, a terapeutyczne, jak sama nazwa wskazuje, nastawione są na terapię.

- Pierwszą różnicą jest skład, co wcale nie oznacza, że w grupie wsparcia nie może się znaleźć osoba, która potrzebuje grupy terapeutycznej. Może się znaleźć, ale celem grupy wsparcia nie jest terapia tej osoby. Są też grupy wsparcia nastawione na rozwój osobisty i nadal to nie są grupy terapeutyczne. Można powiedzieć, że grupa terapeutyczna to jest grupa lecząca, a grupa wsparcia, to ta, która zbiera się wobec jakiegoś kłopotu, który mają wszyscy uczestnicy grupy. 

Wsparcie jakiego nie ma gdzie indziej

Beata Chrzanowska-Pietraszuk od 10 lat prowadzi w Specjalistycznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej grupę wsparcia dla rodziców dzieci z orzeczeniem o niepełnosprawności lub dzieci, które otrzymały opinię o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju. 

- Zaczęło się od grupy, w której było bardzo mało osób. Powoli się rozrastała, a na rekordowe spotkanie przyszło aż 45 uczestników, co nie jest klasycznym spotkaniem grupy wsparcia, bo takie grupy mają do 20 osób, a w zasadzie 12, czyli są małymi społecznościami. 

Grupa podzieliła się na dwie: nowicjuszy i weteranów. W pierwszej są tacy, którzy przychodzą na spotkania krócej niż dwa lata, w drugiej ci, którzy przychodzą na spotkania powyżej dwóch lat.

- Kiedy przyszła pandemia przenieśliśmy się do internetu. Niesamowite było to, że na początku pandemii ludzie spotykali się nie co miesiąc, jak wcześniej, tylko co tydzień, a czasami dwa razy w tygodniu. Tak bardzo potrzebowali wsparcia w tej trudnej sytuacji, że w strachu, w którym żyli - o siebie, o życie, o swoje dzieci - spotykaliśmy się częściej - opowiada terapeutka.

Beata Chrzanowska-Pietraszuk prowadzi także grupę wsparcia w internecie. Zapisało się do niej 8,5 tys. ludzi. Grupa nazywa się "ADHD, Zespół Aspergera, wymagające dzieci, poszukujący rodzice".  

Jak zmieniają się osoby, które uczestniczą w grupie wsparcia? Chrzanowska-Pietraszuk nie ma wątpliwości: zmieniają się bardzo.

- Moc grupy i moc osoby, która jest taka jak ja i była w tym samym miejscu, jest ogromna. Być może żaden specjalista nie jest w stanie zrobić tego, co jest w stanie zrobić drugi rodzic, który mówi: "Byłem w tym miejscu".   

Ci, o których się zapomina

Rita (imię zmienione na prośbę rozmówczyni) nie boi się używać mocnych słów. Pisze: "Dzięki grupie wsparcia żyję". Podkreśla, że jednym z najbardziej wykluczonych środowisk, bez szans na wsparcie systemowe, jest środowisko opiekunów osób z demencją.

- Jedna z takich grup była mi jedynym "przyjacielem" w czasie, gdy jednocześnie umierała moja mama, zachorował na demencję mój tato i jeszcze trzeba było ogarnąć niepełnosprawną intelektualnie siostrę. W pandemii. Ja jedna i troje ciężko chorych. Teraz już zostałyśmy same z siostrą... Codzienna, przez całą dobę, atencja osób gdzieś rozrzuconych po Polsce, będących w podobnej sytuacji, mających jedyny kontakt ze światem zewnętrznym przez telefon czy komputer, uratowała mi życie - wspomina.

Rita zwraca też uwagę, że przy grupie prowadzonej online niezwykle ważna jest praca admina. Chodzi zarówno o zaufanie, jak i dyscyplinę. W jej społeczności kilka osób na bieżąco moderowało wpisy. Wszystko po to, żeby nikomu w żadnej sytuacji nie stała się krzywda.

Dla tych, którzy chcą się rozwijać

Grupy wsparcia mogą zrzeszać bardzo różne społeczności. Nie muszą być związane z niepełnosprawnością, kryzysem psychicznym czy problemem, który wydaje się być nie do udźwignięcia. Ewa Anna Klein opowiada, co dała jej grupa wsparcia, która działa przy Instytucie Świadomego Rodzicielstwa. Bo w tym, żeby być lepszym rodzicem, zawsze warto się wspierać.

- Grupa przywraca wiarę we własne siły. W takim środowisku chcesz już tylko wzrastać. To ludzie, którzy są przy tobie w najtrudniejszych i najstraszniejszych chwilach, kiedy konfrontujesz się z własnymi cieniami i traumami. Masz 100 procent zaufania, że jeśli upadniesz to cię złapią i pomogą iść dalej. To buduje niezwykłą i niepowtarzalną więź oraz łączy energetycznie. Po roku procesu grupowego wychodzę z przekonaniem, że wszyscy jesteśmy jedną wielką energią, która na siebie wzajemnie i nieustannie oddziałuje. Ze spotkania na spotkanie, kiedy w kręgu dzielimy się swoimi odczuciami, myślami z tym, z czym przychodzimy i czym kończymy, coraz bardziej czułam, że w tym gronie mogę powiedzieć wszystko.

Ewa uważa, że w uczestnicząc w takich spotkaniach zyskujesz coś więcej niż grupę wsparcia - ludzi.

- Z czasem powstaje z tej grupy wspaniała, silna wspólnota, twoja wioska, ludzie, do których przynależysz, twoi ludzie, którzy stają się przyjaciółmi, rodziną z wyboru. Na oczach tej grupy krok po kroku stajesz się sobą, odkrywasz prawdę, stajesz w całej swojej niedoskonałości i dostajesz największy dar: uwagę, akceptację, życzliwość, wsparcie i zrozumienie. W takim środowisku nabywasz odwagę, wzrastasz we własną siłę. Wiesz już, co miała na myśli Coco Chanel mówiąc: "Może się zdarzyć, że urodziłaś się bez skrzydeł, ale najważniejsze, żebyś nie przeszkadzała im wyrosnąć."

Nie można zmusić kogoś do uczestnictwa w grupie wsparcia. Niekiedy człowiek potrzebuje czasu, by sam zdobyć się na taki krok i w nieznanym dla siebie środowisku szukać pomocy. Pierwsza sesja może wydawać się onieśmielająca, zwłaszcza, jeśli wchodzimy w społeczność spotykająca się już od dłuższego czasu. Próbować jednak warto, bo ludzie, którzy się ze sobą spotykają robią to, by pomóc sobie nawzajem. Często nawet nie wiedzą, kiedy stają się silniejsi. Jedna z moich rozmówczyń tak podsumowuje swój udział w grupie wsparcia: 

- Przyszłam po pomoc. Uwaga: "po moc" i dostałam ją. Może nie będę śpiewać piosenki z "Krainy lodu" ale wiem na pewno - dzięki grupie wsparcia jestem silniejsza. Mam tę moc. 

 Monika Szubrycht