Ktoś wreszcie zauważył, że matki dzieci z niepełnosprawnościami są ludźmi! I mogą mieć potrzeby inne niż podstawowe - pieniądze na rehabilitację dla dziecka, chleb czy masło. Ktoś wreszcie pomyślał, że życie innej osoby może być tak trudne i skomplikowane, że nie śmie nawet marzyć o czymś, co nie jest słuszne, użyteczne i konieczne. Tym kimś jest Amanda Waliszewska.
O bohaterce tego przedsięwzięcia za chwilę. Najpierw o samej akcji. "Madko Polko* przepuść na głupoty" - pod takim hasłem zbierane są pieniądze na portalu zrzutka.pl. W opisie krótko i rzeczowo przeczytać można o tym, że opiekunowie dzieci z niepełnosprawnościami mają pod górkę, zmuszeni okolicznościami rezygnują z pracy, a świadczenie pielęgnacyjnie nijak nie zaspokaja potrzeb podopiecznego i opiekuna. Z kolei 1 proc. kłuje w oczy ludzi, którzy nie mają pojęcia, jak trudno jest pozyskać środki, kiedy potrzebujących mnóstwo. A jeśli już te środki się uzyska, co do grosza muszą być rozliczone. Czyli można kupić za nie nocnik-krzesełko dla dziecka z porażeniem mózgowym, w promocji za jedyne 1299 zł, ale porcję lodów niekoniecznie.
Zakładająca zrzutkę pomysłodawczyni zauważa: "Nikt na to nie zasługuje, z pewnością nie osoby, które zmuszone są poświęcić swoje życie, zdrowie, dobrostan psychiczny czy karierę na rzecz opieki nad chorym dzieckiem. Nie ma w tym nic wzniosłego, to ogromny wysiłek fizyczny, psychiczny i finansowy. Ta zbiórka ma na celu przynajmniej minimalnie podnieść te osoby na duchu. Zbieramy hajs dla osób, które na co dzień zajmują się osobą (dzieci pewnego dnia również staną się dorosłymi) z niepełnosprawnością, aby te mogły to przehulać na SPA, koncert, spływ kajakowy, paznokcie, longboard czy pozłacaną figurkę Picachu. Bez oceny zasadności, im mniej potrzebne, tym lepiej. Te pieniądze są wyłącznie przeznaczone do sprawiania przyjemności".
W zamyśle pieniądze ze zbiórki miały rozpieścić 10 matek, a potrzebne na to było 10 tys. złotych. Tymczasem zebrana kwota przerosła oczekiwania Amandy Waliszewskiej. Na swoim Facebooku pisze: "Wczoraj zbiórka przekroczyła 74 tysiące złotych. Jest to o 64 tysiące więcej niż chciałam zebrać. Gdy publikowałam zbiórkę grubo po północy w lutym, bałam się, że będę jedyną wpłacającą, a cała akcje będzie strasznym fiaskiem".
Wielokrotnie spotkałam się z komentarzami ludzi, którzy mówią, że wiedzą, jak to jest wychowywać dziecko z niepełnosprawnością. Nie, jeśli takiego nie mają, nie wiedzą tego. Tak jak nie zaspokoisz pragnienia kogoś, komu chce się pić, najbardziej wyszukanym opisem wody, tak nie zrozumiesz głodnego, kiedy jesteś syty. To niemożliwe.
Mamy małych zdrowych dzieci często narzekają, że są zmęczone, niewyspane i nie mają czasu dla siebie. Tak często rzeczywiście jest. Na szczęście dzieci szybko rosną i stają się samodzielne, przesypiają noce i zajmują się swoimi sprawami. I tu wystarczy sobie wyobrazić sytuację, w której twoje dziecko nie osiąga wszystkich kroków milowych, ani samodzielności, ani sprawności. Zajmujesz się nim, kiedy ma lat 20, tak jak zajmowałaś się, gdy było niemowlęciem - bo różne są rodzaje niepełnosprawności, takie też. Gdy sobie to uświadomisz, mamo zdrowego dziecka, być może wpłacisz 20 złotych, zamiast wydać je na kawę w mieście.
Zachęcam do czytania komentarzy wpłacających. Oto niektóre z nich:
"Madki dorzucam mało bo sama żem niepełnosprawna i me dziecię też, ale błagam was nie odmawiajcie sobie przyjemności i wydajcie te pieniądze na siebie! Zrozumiano? Na siebie. Wiem jak ciężko to robić w codziennym życiu, bo zasiłek nie starczy na wiele i często odmawiamy sobie żeby zapewnić naszym dzieciom jak najwięcej. Ale Madko choć raz pójdź do sklepu kup sobie nowa sukienkę o której tak dawno marzyłaś a zawsze nie było pieniędzy, idź do kosmetyczki, fryzjera, gdziekolwiek, zrób coś dla siebie".
"Mam pod opieką dwoje dzieci niepełnosprawnych i dlatego się symbolicznie dorzucam."
"Jako niepełnosprawna mama dwóch niepełnosprawnych synów, dorzucam swoją cegiełkę."
"Przepierdzielcie na głupoty!."
"Jestem bezdzietna lambadziara wiecznie wspierająca kasa starych! I odmawiająca sobie wszystkiego! Rozjebcie moje 10 zł za mnie!"
"Kochane Madki jesteście wspaniałe
Przehulajcie ten hajs na głupoty - z ogromną radością i bez wyrzutów sumienia"
"Tylko rozpieprzcie na głupoty! Trzymajcie się!"
"Do wydania na siebie! Należy Wam się madki jak nikomu na świecie!"
Czytając je można i uśmiechnąć się, i wzruszyć. Co ciekawe, wśród wspierających najwięcej jest kobiet, które same są w podobnej sytuacji. Wysyłają małą kwotę, bo więcej nie mogą, ale wiedzą, jak ta akcja jest ważna. Oprócz pieniędzy daje poczucie wspólnoty, dzięki któremu łatwiej jest przejść przez życie.
Amanda prowadzi bloga Hakierka. Pisze o wielu ważnych rzeczach, dzieląc się swoją wiedzą, ale też przeżyciami. Jest szczera, co wymaga nie lada odwagi. W swoich mediach społecznościowych tak komentuje cel akcji: "Ta zbiórka ma pokazać problem oraz, być może, uratować kogoś przed totalnym wypaleniem, depresją. Ta zbiórka ma przypomnieć ludziom o ich podmiotowości". Pięknie jej za to podziękujmy.
Monika Szubrycht