Rozmiar czcionki:
A
A
A
Kontrast:
a
a
a
a

Rehabilitacyjne strzały w dziesiątkę

Zapytaliśmy kilka mam dzieci z niepełnosprawnością intelektualną (o różnej etiologii) o to, jakie metody rehabilitacji okazały się najbardziej przydatne w ich przypadku. Choć każda sytuacja jest inna, niektóre doświadczenia, podpowiedzi i sugestie mogą skutecznie zainspirować do pracy z własnym dzieckiem.

Pierwsze chwile z dzieckiem niepełnosprawnym

"Jeszcze w szpitalu usłyszałam, że mamy żyć tak, jak ze zdrowym dzieckiem. Wtedy niewiele do mnie docierało, a porada wydawała mi się absurdalna, przecież teraz zmieni się wszystko, na gorsze. Szybko okazało się, że lekarze mieli rację. Oczywiście, że gabinety lekarskie i sale rehabilitacyjne stały się miejscami często przez nas odwiedzanymi, ale nasze życie rodzinne naprawdę było normalne. Młodzi, niedoświadczeni rodzice dzieci niepełnosprawnych boją się dezorganizacji całego życia, ale to nie jest tak. Wakacje, święta, uroczystości, zwykła codzienność - angażowaliśmy córkę do wszystkiego, na miarę jej możliwości. Bardzo na tym skorzystała"

"Po porodzie nie miałam do tego głowy, ale mój mądry mąż wysłał do bliskich wiadomość, że mały urodził się z zespołem Downa. Dzięki temu ja nic nie musiałam, ani informować, ani tłumaczyć. Spadł mi z ramion wielki ciężar. Rodzina i przyjaciele mieli czas, by oswoić się z tą myślą. Wszyscy, którzy przychodzili do nas w odwiedziny, już wiedzieli. Ci, którzy nie umieli sobie poradzić z sytuacją lub potrzebowali więcej czasu, po prostu czekali. To też było dobre, bo zaoszczędziło obu stronom niezręczności"

"Byłam kompletnie oszołomiona i nie wiedziałam, od czego zacząć. Słyszałam o potrzebie rehabilitacji już w szpitalu, ale nikt mi nie powiedział, gdzie się udać i co robić. Po powrocie do domu przeczytałam o ośrodkach wczesnej interwencji. Znalazłam namiar na ośrodek w moim mieście, ale nie wiedziałam nawet, o co pytać, jak zacząć rozmowę. W końcu odważyłam się na telefon. Powiedziałam po prostu, że mam małe dziecko z zespołem Downa i chciałabym umówić się ze wszystkimi specjalistami zatrudnionymi w ośrodku"

"Nauczyłam się korzystać ze wszystkiego, co oferują dane placówki. Rób tak samo. Nie zrażaj się, że nie ma wolnych terminów. Dzwoń, przypominaj się. Pamiętaj, że dzieci bardzo często chorują, dlatego miejsca na terapiach bardzo często się zwalniają. Nie wstydź się, zaangażowana, współpracująca matka jest bardzo dobrze odbierana"

"Nad łóżeczkiem powiesiłam zabawki w kontrastowe wzory - w paski osy. Żółty to pierwszy kolor, który widzą noworodki, a czerń przydaje się dla kontrastu. To była pierwsza intensywna stymulacja wzrokowa"

Domowe usprawnianie ruchowe

"Rehabilitanci ćwiczyli na zajęciach z moją Asią metodą NDT-Bobath, a ich zalecenia kontynuowałam w domu. Dodatkowo polecono mi też inne aktywności, które nie były w ogóle skomplikowane, a sprawiały przyjemność nam obu. I tak bawiłyśmy się w "idą mrówki po kręgosłupie", w "rysowanie po plecach", dotykanie różnych faktur - gładkich, kłujących, puszystych, chropowatych, etc., dotykanie cieplejszych i chłodniejszych przedmiotów, później malowałyśmy palcami, lepiłyśmy z plasteliny, bawiłyśmy się ciastem solnym"

"Każdą czynność pielęgnacyjną łączyłam z gilgotkami, głaskaniem, ugniataniem, uciskaniem (z wyczuciem!), dokładałam w miarę możliwości też inne bodźce, dotykowe, wizualne, słuchowe, a nawet zapachowe. To wszystko stanowi bardzo intensywną gimnastykę ciała i umysłu za jednym zamachem"

"Po kąpaniu używałam dość szorstkiego ręcznika, dzięki temu syn otrzymywał dodatkowy, całkiem intensywny masaż bodźcujący. Oczywiście nie należy tego robić w pierwszych tygodniach życia dziecka, bo noworodki mają bardzo delikatną skórę, ale potem, o ile nie ma żadnych przeciwwskazań, jak najbardziej"

"Gdy mała leżała na podłodze, nowe, atrakcyjne zabawki kładłam przed nią. Miała motywację, by podnosić główkę i aktywować dłonie. Rehabilitantka pochwaliła mnie za ten pomysł"

"Metoda dla starszych niemowląt - bierz rękę dziecka w swoją dłoń i prowadź nią, by dotykało własnych uszu, stóp, brzuszka, itd. Potem nieco skomplikuj zabawę i lewą rączką dziecka dotykaj jego prawego ucha, następnie prawą lewego. Mózg tylko na tym skorzysta. Dzieci z obniżonym napięciem mięśniowym muszą nauczyć się lepiej i bardziej świadomie czuć swoje ciało. To popłaci na kolejnych etapach rehabilitacji".

"Pozwalam synkowi bawić się też w samotności - oboje potrzebujemy trochę wytchnienia. Dzień nie może być przeładowany nadmiarem rehabilitacji i zabaw edukacyjnych. Aktywność własna też jest potrzebna"

"Kąpiele w krochmalu. To nasz domowy przebój. Poleciła mi je pediatra. Córce bardzo się podobało, to taka niezauważalna rehabilitacja"

Usprawnianie mowy

"Przeczuwałam, że nauka mowy będzie wyzwaniem, dlatego zaczęłam od samego początku. Bawiłam się z synem na podłodze, kładłam go na dywanie i pokazywałam zabawki, przedmioty. Wszystko nazywałam głośno i wyraźnie. Mówiłam bardzo dużo. Nazywa się to kąpielą słowną. Działa! Rozwija najpierw mowę bierną (rozumienie), a potem czynną"

"Gdy mała pokazywała na coś palcem, nie reagowałam. Dzięki temu nauczyła się, że dostanie zabawkę czy sok, gdy chociaż spróbuje wyartykułować prośbę. Tak jak umie. Gdy była starsza i wołała: "Mama, pić", prosiłam, by powiedziała całym zdaniem. Czy się buntowała? Oczywiście. Ale konsekwencja popłaciła. Wiedziałam, co oznaczają jej gesty i pomruki, ale ponownie - prosiłam by mówiła tak, by mama zrozumiała"

"Od początku czytałam małej. Od pierwszego dnia w domu. Czytałam wszystko. Akurat kończyłam studia, więc ucząc się, czytałam podręczniki i notatki na głos. Gdy córeczka podrosła, zaczęło się aktywne czytanie i słuchanie bajek. Później sama się ich domagała. Nic dziwnego, była obyta z książką od zawsze. To wzbogaca zasób słów, uspokaja, buduje bliskość"

"Nie bałam się, że komunikacja wspomagająca rozleniwi dziecko i sprawi, że nie będzie ono widziało konieczności nauki mowy. Jest dokładnie na odwrót. Poza tym, u naszych dzieci na rozwój mowy czeka się długo. Przecież musimy się porozumiewać, dziecko musi jakoś komunikować swoje potrzeby. Niemożność porozumienia się rodzi frustrację, a z niej biorą się różne trudne zachowania, które można mylnie zinterpretować jako niegrzeczne, a to zupełnie nie tak. Daj dziecku narzędzie, aby mogło się wyrazić, a zobaczysz różnicę"

Stymulacja intelektualna

"Kiedy urodziła się moja dorosła dziś córka, większość metod jeszcze nie istniała. Musiałam działać intuicyjnie. Bawiłam się z nią jak z każdym dzieckiem, śpiewałyśmy razem (sadzałam ją najpierw na swoich kolanach, twarzą do mnie, by mogła patrzeć na moje usta), słuchałyśmy muzyki, bajek z kaset magnetofonowych. Nie słyszałam o ścieżkach sensorycznych, ale używałam miseczek z grochem, piaskiem itp., w których ukrywałam różne przedmioty, a mała zanurzała tam dłonie. Dalej - nawlekanie koralików, kolorowanie, gry planszowe"

"Od początku wdrażaj zabawy paluszkowe. Typu: "Sroczka", "Idzie kominiarz po drabinie" - nasze mamy i babcie wiedziały, co robią. Dzieci je uwielbiają, uczą się aktywnego słuchania, skupionej obserwacji, stymulują dłonie i wzrok"

"Zabieraj dziecko wszędzie. Na przedstawienia dla dzieci, wystawy dla najmłodszych, do cyrku, kina, sal zabaw. To nie są aktywności zarezerwowane dla dzieci pełnosprawnych. Zakładałam, że jeśli coś jest dla dzieci, to moja córka może w tym uczestniczyć. Oczywiście znam jej ograniczenia i nie zapisywałam jej do klubu szachowego, a na pływalnię i zajęcia muzyczne. Nie daj sobie wmówić, że twoje dziecko się do czegoś nie nadaje. Znasz je lepiej niż ktokolwiek i będziesz wiedziała, co jest dla niego, a co nie"

"Organizuj zabawy także z dziećmi zdrowymi, nasze powinny się od nich uczyć. Z moich doświadczeń wynika, że integracja na podwórku i w sytuacjach niewymuszonych wypada najlepiej. Małe dzieci nie rozpoznają, co to zespół Downa, bawią się wszystkie razem"