Rozmiar czcionki:
A
A
A
Kontrast:
a
a
a
a

Makroglosja - przerośnięty język, który sprawia problem

Zbyt duży, przerośnięty język, który nie mieści się w ustach i wystaje poza jamę ustną w czasie spoczynku, to problem, który współistnieje z wieloma chorobami i zespołami wrodzonymi. Stan ten fachowo nazywa się makroglosją. Stosunkowo rzadko jest ona zaburzeniem izolowanym. Utrudnia mowę i wiele czynności dnia codziennego, dlatego wymaga rehabilitacji od samego początku.

Kto jest narażony na przerost języka?

Wady i schorzenia, z którymi współwystępuje makroglosja to m.in.:

- zespół Downa,

- zespół Hurler,

- zespół Beckwitha-Wiedemanna,

- amyloidoza,

- choroba Pompego,

- zespół Simpsona-Golabiego-Behmela,

- limfangioma i hemangioma,

- fukozydoza,

- wrodzona pierwotna niedoczynność tarczycy,

- akromegalia,

- zmiany nowotworowe języka.

Zespół Downa a makroglosja rzekoma

Przerośnięty język często wystający z otwartych ust to jedna z cech charakterystycznych zespołu Downa (ale nie dotyczy wszystkich osób z tym rozpoznaniem). Część lekarzy jest przekonana, że dzieci i dorośli dotknięci tą wadą w rzeczywistości wcale nie mają za dużych języków, te mają nie odbiegać wielkością od języków reszty populacji. Dlaczego zatem zdają się "wypływać" z ust?

Zdaniem ekspertów powodów jest kilka i niekoniecznie chodzi o prawdziwy przerost języka. Problemem ma być wiotkość mięśni - zwłaszcza mięśnia okrężnego ust oraz mięśni żuchwy i samego języka. Oprócz tego, osoby, o których mowa, mają często niewielkie jamy ustne i jednocześnie tzw. podniebienia gotyckie - wąskie, łukowate i wysoko sklepione. To te względy, a nie rozmiar języka, miałyby powodować jego wydostawanie się na zewnątrz. Ma po prostu za mało miejsca. 

Nie wszyscy specjaliści zgadzają się z tymi tezami, podobnie jak rodzice, twierdząc, że wśród dzieci i dorosłych z omawianym zespołem można wskazać takich, których języki rzeczywiście są przerośnięte, długie (często też popękane), przez co usta się nie domykają. Dodatkowo, część z nich nie kontroluje tego, co dzieje się z językiem, chowają go dopiero po upomnieniu. 

Czym grozi niekorygowana makroglosja?

- u dzieci - zaburzenia mowy oraz dodatkowe trudności w jej nauce,

- oddychanie przez usta, nawracające choroby górnych dróg oddechowych, niedrożność dróg oddechowych,

- trudności z oddychaniem, zwłaszcza w nocy, chrapanie,

- spękany język oraz "spiłowane" zęby przednie (język ociera się o nie, co sprawia, że jest raniony, a zęby ścierane),

- trudności podczas jedzenia i połykania,

- zapalenia jamy ustnej,

- pękające kąciki ust,

- ślinotok,

- narastające wady zgryzu.

Terapia makroglosji

Najmłodsze dzieci nie są w stanie się kontrolować i świadomie chować język na komendę, za to bardzo dobrze reagują na trening mięśni okrężnych ust, co umożliwi im trzymanie języka w jamie ustnej. Dlatego matki dzieci z zespołem Downa (i innych, których dotyczy problem makroglosji) powinny używać podczas karmienia butelką smoczków typu slow-flow, czyli o jak najmniejszej dziurce i jak najwolniejszym przepływie. Wszystko po to, by dziecko pijąc mleko z butelki musiało się nieco napracować, tym samym wzmacniając newralgiczne mięśnie.

Logopedzi polecają specjalne masaże (należy mieć świadomość, że nie wszystkie dzieci będą chętne do takiej współpracy) np. metodą Castillo Moralesa (najpierw warto udać się do specjalisty po instruktaż) oraz ćwiczenia np. z dotykaniem dziecięcego podniebienia i wewnętrznych stron policzków patyczkiem higienicznym namoczonym w soku, dziecko będzie wówczas chować język i zlizywać słodkie krople usprawniając wiotkie mięśnie. 

U nieco starszych dzieci sprawdzi się metoda z uciskaniem żuchwy (tuż pod brodą) jednym palcem - gest ten wymusza przełknięcie śliny i zamknięcie ust. Można stosować go razem z komendą, np. "Zamykamy buzię!", "Chowamy języczek!".

U starszych i młodszych dzieci efekty przynosi noszenie specjalnej, dobieranej indywidualnie silikonowej płytki stymulacyjnej (wykonywanej na podstawie odlewu), której zadaniem jest wzmacnianie mięśnia okrężnego ust oraz wyeliminowanie problemów ze ssaniem, jedzeniem, artykułowaniem czy oddychaniem, związanymi z językiem. Płytki stosuje się nawet u kilkulatków, ale najlepsze efekty są wtedy, gdy płytkę nosi już niemowlę. Tu jednak ponownie pozostaje kwestia współpracy - niektóre dzieci zaakceptują płytkę, inne nie dadzą sobie nawet jej założyć.

Rodzice mają też swoje sposoby, np. smarują dzieciom wystający język cytryną, by w ten sposób zmusić je do schowania go (ale uwaga, metoda ta nie sprawdzi się u najmłodszych, ponieważ cytrusy jako jedne z najsilniejszych alergenów nie są im polecane, są też dzieci, które rozsmakują się w kwaśnym i zaczną tym bardziej ochoczo wystawiać język, by posmakować ponownie). Niektórzy po prostu dają maluchom lekkie "pstryczki" w wysunięty język lub lekko wpychają im go z powrotem do ust, wszystko z oczywiście z odpowiednią komendą. Po pewnym czasie okazuje się, że wystarczy już sama komenda.

Jeśli jednak nie pomaga nic, a język istotnie jest przerośnięty i utrudnia normalne funkcjonowanie, wykonuje się zabiegi chirurgiczne skracające go.