Już sama nazwa budzi grozę. Teratogeny (od łac. teratos – potwór) to różnego rodzaju czynniki zewnętrzne, które działają ujemnie na rozwijający się płód.
O konieczności unikania m.in. alkoholu, nikotyny czy promieniowania jonizującego przekonana jest niemal każda ciężarna. Jednak są też pozornie niewinne środki i okoliczności, których kobiety w stanie odmiennym powinny się wystrzegać.
Aspiryna – czyli kwas acetylosalicylowy, spożywana podczas pierwszych tygodni ciąży w nadmiarze i w połączeniu z popularnym konserwantem żywności, kwasem benzoesowym, może uszkodzić rozwijający się embrion. Jak zostało stwierdzone, takie zestawienie w diecie przyszłej matki w niektórych przypadkach skutkuje urodzeniem dziecka z fizycznymi wadami.
Witamina A – w małych dawkach jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju zarodka, ale jej nadmiar może mu poważnie zaszkodzić. Odnotowano, że dzieci poddane takiemu oddziaływaniu przychodzą na świat obciążone nieprawidłowościami w obrębie twarzy bądź główki, a także wadami serca lub układu nerwowego. Okazuje się też, że przedawkowanie tej witaminy niekiedy wywołuje poronienia. Z tego względu ciężarne powinny unikać brania jakichkolwiek suplementów bez konsultacji z lekarzem.
Ołów – jest wyjątkowo silnym teratogenem. Przenika przez łożysko, dlatego stanowi ogromne zagrożenie dla płodu. Może wywołać poronienie, przedwczesny poród, upośledzenie umysłowe, a także liczne wady wrodzone. Problem z ołowiem polega na tym, że mimo eliminowania go z paliwa czy farb malarskich, w dalszym ciągu występuje w niektórych farbach do włosów czy ziołowych chińskich mieszankach. Największe zagrożenie stanowią pyły emitowane przez huty bądź zakłady metalurgiczne. Niebezpieczne może być też wypicie przez ciężarną wody pochodzącej z ołowianych rur lub stosowanie naczyń kuchennych zawierających związki ołowiu w emalii.
Leki i tzw. wyroby medyczne – zażywanie medykamentów na własną rękę podczas ciąży nigdy nie jest dobrym pomysłem. Najbardziej drastycznym przykładem szkodliwego oddziaływania leku na kilkutygodniowy embrion był niesławny talidomid, funkcjonujący w Europie pod różnymi nazwami handlowymi, stosowany przez ciężarne celem zminimalizowania porannych mdłości i innych dolegliwości wczesnociążowych. Szczególnie szokuje fakt, że pod koniec lat 50. specyfik był reklamowany jako bezpieczny oraz wręcz rekomendowany kobietom. Tymczasem uszkadzał płód – noworodki rodziły się bez kończyn lub z ich deformacjami. Dziś powtórzenie takiej tragedii na równie ogromną skalę wydaje się nie do pomyślenia, ale niekontrolowane sięganie po preparaty medyczne także może mieć opłakane skutki.
Niedobór kwasu foliowego (wit. B9, folacyna) – choć niedostatek danego składnika w diecie matki trudno nazwać typowym teratogenem, jest to jednak kolejny czynnik ryzyka pojawienia się nieprawidłowości u jej potomstwa. Niewystarczająca ilość witaminy B9 w diecie ciężarnej może skutkować poważnymi wrodzonymi wadami cewy nerwowej u dziecka. W praktyce oznacza to m.in. przepukliny układu nerwowego bądź rozszczep kręgosłupa. Inną możliwą konsekwencją jest poronienie wywołane przez niedorozwój łożyska, które też potrzebuje kwasu foliowego, by właściwie funkcjonować. Lekarze zalecają, aby kobiety planujące ciążę wcześniej zadbały o odpowiednią ilość folacyny w codziennym jadłospisie. Jest to szczególnie ważne, ponieważ większość z nas ma niedobory tej witaminy, choć na ogół nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ponadto, tzw. okres krytyczny dla rozwoju cewy nerwowej to pierwsze tygodnie ciąży, a nie zawsze przyszła mama wie, że już jest w odmiennym stanie. Jeśli zaś ciąża nie była planowana, należy włączyć suplementację kwasem foliowym lub/i zwiększyć spożycie wzbogaconej o niego żywności jak najszybciej. Dzienna dawka zalecana ciężarnym to 0,4 mg – 1 mg kwasu. Wyższa jest w przypadku kobiet oczekujących trojaczków (i większej ilości noworodków) oraz mam, które urodziły już dzieci obciążone wadami układu nerwowego.