Rozmiar czcionki:
A
A
A
Kontrast:
a
a
a
a

Czego nie robić na widok osoby z niepełnosprawnością?

Jeśli wierzyć statystykom, co siódmy Polak jest osobą z niepełnosprawnością. Tą widoczną na pierwszy rzut oka i tą, której tak od razu nie widać. Mimo to duża część społeczeństwa nie wie, jak zachować się wobec niepełnosprawnego, boi się, że popełni niezręczność albo czuje skrępowanie.

Mów do mnie

Często zdarza się, że ludzie nie widząc, jak zachować się w kontakcie z osobą niepełnosprawną, po prostu ignorują jej obecność. Nie patrzą na nią, unikają kontaktu wzrokowego, mówią o niej w trzeciej osobie w jej obecności ("jak Kasia się z tym czuje?", "czy Marka to nie boli?", "co mu się stało?"), nie zwracają się do niej, zamiast tego prowadzą rozmowę z opiekunem/przewodnikiem/osobą towarzyszącą. W ten sposób, poprzez ignorowanie obecności, w pewnym sensie odbiera się niepełnosprawnemu podmiotowość. Takie doświadczenia mają także osoby z widoczną niepełnosprawnością fizyczną, w pełni sprawne intelektualnie.

Rodzice młodszych dzieci niepełnosprawnych intelektualnie podkreślają, że bardzo ich cieszy, gdy rozmówca zwraca się do dziecka, a nie do rodzica, w nadziei, że rodzic malucha wyręczy. Ważne, by zwracać się nawet do dziecka, które nie mówi, albo o którym wydaje się, że nas nie rozumie, w ten sposób podkreśla się jego podmiotowość, odrębność i okazuje mu szacunek. 

Mądre spojrzenia

Nerwowe, nienaturalne odwracanie wzroku lub intensywne wpatrywanie się, ale takie bez uśmiechu, bez próby kontaktu - z tym wiele osób z widoczną niepełnosprawnością musi mierzyć się codziennie, gdy tylko znajdą się w przestrzeni publicznej. Co jest gorsze, bycie omijanym wzrokiem czy pożeranym ciekawskimi spojrzeniami?

Pani Anna Sobolewska, mama dorosłej już Cecylii, w książce pt. "Cela - odpowiedź na zespół Downa" opisuje, że jej rodzina szczególnie dobrze wspomina pobyt we Francji, gdzie córka, wówczas kilkuletnia, wyzwalała w ludziach napotkanych na ulicy czy w metrze "uśmiechy i życzliwe komentarze w rodzaju >Ciao, bellissima!<". W Polsce jednak rzecz wygląda zupełnie inaczej, o czym niepełnosprawni czy osoby dotknięte chorobami zmieniającymi wygląd przekonują się często.

Jak reagować? Osoby z niepełnosprawnościami przepytane na tę okoliczność przyznają zgodnie, że najlepsze, co można zrobić to... zachowywać się normalnie i tak też patrzeć. Nie odwracać głowy w panice, ale też nie wpatrywać się w osobę, która porusza się na wózku lub "inaczej" wygląda, dłużej niż można to uznać za naturalne. Zamiast tego - zająć się swoimi sprawami/myślami, a mijaną osobę przelotnym obdarzyć spojrzeniem, bez zatrzymywania wzroku, jak patrzy się na każdego innego przechodnia, dając tym samym do zrozumienia, że jej widok jest czymś zupełnie normalnym (bo przecież nim jest).

Ostrożnie z pytaniami

Dzieci i osoby starsze potrafią bez zbędnych ceremonii podejść do nieznajomej osoby niepełnosprawnej na ulicy i zapytać, co jej się stało. Zresztą, nie tylko one. Dzieciom jednak wiele się wybacza, ale co z pozostałymi?

Są osoby niepełnosprawne, które mają ogromny dystans do siebie i swojej sytuacji, ale oczywiście, co zrozumiałe, nie dotyczy to wszystkich. Mimo wszystko, nawet osoba najbardziej zdystansowana nie zawsze ma ochotę na odpowiadanie na skądinąd bardzo osobiste pytania zadawane przez przechodniów. Są też ludzie, którzy swojej sytuacji nie akceptują lub nie zdążyli jej jeszcze zaakceptować. Ci, którzy zmuszeni są po wielokroć odpowiadać na te same bolesne pytania bywają niekiedy przewrażliwieni na tym punkcie - i trudno się dziwić.

Czy wypada zagadnąć nieznajomego z niepełnosprawnością i zapytać, co mu się przydarzyło, co doprowadziło go do tego stanu? Z pewnością NIE.

Czy wypada zapytać o to samo nowo poznaną osobę niepełnosprawną? Zdaniem samych zainteresowanych najbardziej taktowną rzeczą, jaką możemy zrobić jest poczekanie, aż temat zostanie poruszony przez niepełnosprawnego z jego inicjatywy. Póki to nie nastąpi - nie pytajmy. 

Bez komentarza

Niektórzy widząc dziecko lub osobę dorosłą z niepełnosprawnością mają potrzebę skomentowania tego faktu. Po co? Nie wiadomo. I tak matki niepełnosprawnych dzieci słyszą m.in., że są "męczennicami", "świętymi", "wybranymi", "niosą krzyż", albo "Bóg je pokarał". Zdarzają się pytania, czy o chorobie/wadzie dziecka wiedziały już podczas ciąży (jakie to ma znaczenie teraz?), czasami przechodnie/sąsiedzi mają własną koncepcję stanu dziecka i koniecznie muszą się nią podzielić ("To pewnie przez jakieś leki, które pani brała!"). Dorośli i nastolatkowie z niepełnosprawnościami wysłuchują, że są "nieszczęśliwi", "biedni", "pokrzywdzeni przez los", etc. 

Nie odkryjemy prochu pisząc, że wszystkie te komentarze są wyjątkowo nie na miejscu, nie przynoszą pocieszenia, nie są miłe, nie przełamują lodów, nie są najlepszym punktem wyjścia do rozmowy, zwykle też są dalekie od prawdy. 

Pomoc? Tak, ale...

Widzimy dorosłą osobę niewidomą lub poruszającą się na wózku inwalidzkim, która zamierza np. wsiąść do autobusu lub z niego wysiąść. Powinniśmy zapytać, czy możemy jakoś pomóc, czy lepiej milczeć i nic nie zrobić, bo swoją propozycją jeszcze tego człowieka urazimy? Albo może lepiej poczekać, aż pomoc zaoferuje ktoś inny? Tego rodzaju dylematy towarzyszą nam na co dzień i zwykle nie wiemy, co zrobić.

Faktem jest, że większość osób z niepełnosprawnością wrodzoną lub dawno nabytą dobrze sobie radzi w przestrzeni publicznej, często też dysponując pomocnymi narzędziami. Mimo to nawet na ich drodze mogą wyrosnąć bariery nie do pokonania. Środek chodnika można nagle zamienić się w dziurę, a zamiast niskopodłogowego autobusu w zastępstwie może przyjechać taki z progiem wysokim.

Narzucanie się ze swoją miłosierną pomocą, komuś, kto tego nie potrzebuje, oferowanie jej bez pytania, na siłę, na pewno będzie poważnym nietaktem. Co innego, jeśli zapytamy: "Przepraszam bardzo, czy mogę jakoś pani/panu pomóc?" - takie kulturalne zagajenie nie powinno spotkać się z niemiłą reakcją. Ale nie obrażajmy się, słysząc odmowę. Prawdopodobnie człowiek niepełnosprawny wie, że samodzielnie dobrze poradzi sobie z tą konkretną przeszkodą i nie chce nas niepotrzebnie kłopotać.

Na pewno lepiej grzecznie zapytać, niż obserwować zmagania niepełnosprawnego z wysokim autobusowym progiem w nadziei, że jednak jakoś sobie poradzi lub licząc, że zareaguje kto inny. Wstydzimy się zadać takie pytanie? Cóż, nie powinno być nam wstyd, że jesteśmy dobrze wychowani.

Osoba niewidoma lub niedowidząca może poprosić np. o podanie numeru nadjeżdżającego właśnie autobusu lub o przeczytanie rozkładu jazdy. Pomagamy spełniając jej prośbę, nie przesadzajmy z nadgorliwością, np. ciągnąc tę osobę do pojazdu lub popychając ją w jego kierunku. Nie naruszamy niczyjej przestrzeni osobistej bez ważnego powodu. Dotykanie, poklepywanie, głaskanie i inne przejawy spoufalania się z nieznanymi sobie osobami są nie do przyjęcia, a jednak nie brak osób z niepełnosprawnościami, które wspominają, że miały takie doświadczenia - czułościami w ramach pocieszenia (?) obdarowywali ich nieznajomi. Takie zachowania są niestosowne, stawiają w kłopotliwej sytuacji, infantylizują, na dodatek choremu/niepełnosprawnemu mogą sprawić ból lub np. spowodować jego zachwianie się czy upadek.

Pomocą dla wszystkich niepełnosprawnych będzie niezajmowanie miejsc parkingowych z kopertą - przeznaczonych dla nich.

Jak to wygląda od drugiej strony? Okazuje się, na szczęście, że gdy już osoba niepełnosprawna sama prosi o pomoc, na ulicy, w sklepie czy w środkach komunikacji miejskiej, ludzie bardzo rzadko jej odmawiają.